Wycieczka do Południowej Afryki była niewątpliwie najpiękniejszym momentem, jaki przeżyliśmy w ciągu trzech lat studiów na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. To, czego przez ten czas nauczyliśmy się o RPA, mogliśmy w końcu poczuć na własnej skórze. Naszą przygodę rozpoczęliśmy w Johannesburgu, który jest największym miastem w RPA. Od razu udaliśmy się do Parku Lwów, w którym czas upłynął nam na spacerze z przepięknym gepardem i zabawie z małymi lwami. Po tak uroczym początku naszej wyprawy wyruszyliśmy w kilkugodzinną podróż do prowincji Limpopo. Zatrzymaliśmy się w górach Soutpansberg, gdzie ugościł nas profesor Jan Crafford. Dzień zakończyliśmy przepysznym braai, co w języku afrikaans oznacza „grillować”. W prowincji Limpopo spędziliśmy jeszcze dwa dni i udaliśmy się do Parku Narodowego Mapungubwe. Odwiedziliśmy również Uniwersytet Venda, gdzie dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy na temat tego, jak wyglądają studia w RPA.
Już następnego dnia znaleźliśmy się w Pretorii, administracyjnej stolicy kraju. Pomnik Voortrekkera, Park Wolności oraz Ambasada RP to tylko kilka miejsc, które tam zwiedziliśmy. Piątego dnia wycieczki ponownie udaliśmy się do Johannesburga, gdzie zobaczyliśmy nieczynną już kopalnię złota, dzielnicę Soweto oraz Muzeum Apartheidu.
W Bloemfontein mieliśmy okazję odwiedzić kolejny uniwersytet, mianowicie University of the Free State, gdzie spotkaliśmy się z profesorem Jonathanem Jansenem. Kolejnym punktem wycieczki była farma owiec niedaleko Burgersdorp. Spędzenie dwóch dni na farmie pośrodku półpustynnego obszaru Karoo było dla nas niezwykłym doświadczeniem i wspaniałą przygodą. Widoki zapierały dech w piersiach, a pogoda była przepiękna.
Następnym przystankiem był Sutherland, niewielkie miasteczko, w którym w obserwatorium astronomicznym znajduje się Wielki Południowoafrykański Teleskop. Odwiedziliśmy także miejscowe liceum. W Wellington mieliśmy okazję skosztować południowoafrykańskiego wina i odwiedziliśmy meczet. Spędziliśmy także trochę czasu z miejscowymi studentami, z którymi wybraliśmy się na imprezę do Stellenbosch.
Następnie udaliśmy się do Kapsztadu – miasta, na które większość z nas czekała najbardziej. Nie zawiedliśmy się ani trochę. Kapsztad (Kaapstad / Cape Town) to wspaniałe, tętniące życiem miasto, w którym nie sposób się nudzić. Zwiedziliśmy więzienie na Wyspie Foczej, w którym Nelson Mandela spędził 18 lat. Dostaliśmy się także na szczyt Góry Stołowej, z której podziwialiśmy przepiękną panoramę miasta. Mimo że wyjazd z Kapsztadu był momentem przygnębiającym, każdy z nas czuł się podekscytowany na samą myśl o tym, co nas jeszcze czeka. Kolejnymi atrakcjami okazały się przejażdżka na strusiach, shark cage diving, Groty Cango oraz skok na bungee. Po takiej dawce adrenaliny chwilę wytchnienia znaleźliśmy w Parku Narodowym Addo. Nocowaliśmy w buszu i podziwialiśmy zwierzęta z wyjątkowo bliskiej, ale jednocześnie bezpiecznej, odległości.
Zwieńczeniem naszej wyprawy był trzydniowy pobyt w Durbanie. Udaliśmy się na Victoria Street Market oraz do hinduskiej świątyni. Ostatni dzień w Durbanie spędziliśmy w parku rozrywki u-Shaka podziwiając tresurę delfinów, pingwinów i fok. Mieliśmy również wziąć udział w meczu rugby, ale niestety nie pozwoliła nam na to pogoda. W drodze powrotnej do Johannesburga, zatrzymaliśmy się w Howick, żeby rzucić okiem na niesamowity dziewięćdziesięciopięciometrowy wodospad. Ze smutkiem udaliśmy się na lotnisko i ruszyliśmy w drogę do domu.
Dla większości z nas wycieczka ta była spełnieniem marzeń. Mieliśmy okazję porozmawiać z ludźmi z różnych kultur, sprawdzić naszą znajomość języka afrikaans oraz zobaczyć najpiękniejsze miejsca świata. Wszyscy jednogłośnie stwierdziliśmy: musimy tam wrócić!