Last updated by grzegorz on 2021-04-16. Originally submitted by admin on 2021-04-09.
Prof. dr hab. Włodzimierz Sobkowiak
Językoznawca, specjalista w zakresie wymowy języka angielskiego, leksykografii oraz nauczania języka przy użyciu komputera i Internetu.
Przez całe swoje życie zawodowe był związany z Wydziałem Anglistyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Pozostanie w naszej pamięci jako znakomity, podziwiany przez studentów wykładowca, szanowany współpracownik, wnikliwy i dociekliwy badacz, niezawodny Przyjaciel.
|
Stronę tę poświęcamy wspomnieniom o prof. Włodzimierzu Sobkowiaku, który odszedł 30 marca 2021 r.
Jeśli chcieliby Państwo podzielić się z nami swoimi wspomnienami związanymi z Profesorem, prosimy o kontakt z Biurem Obsługi Wydziału: anglistyka@wa.amu.edu.pl
Odszedł Włodek, czyli przypis do studiów tanatologicznych
Będąc znajomym Włodka na fejsbuku, miałem przez ostatnie lata dostęp do Jego skarbca, którego zawartością chętnie dzielił się z bliźnimi. To skarbiec myśli wszelakich, czasem wzniosłych, czasem frywolnych, przekornych i prowokacyjnych, zawsze mądrych, zmuszających do refleksji, okraszonych błyskotliwym humorem, będących apoteozą człowieka i rzeczy pięknych, ale także demaskacją ludzkiej brzydoty i zła, gdy była taka potrzeba. Nie sposób było przejść obok tych myśli obojętnie, bo stanowiły intelektualne wyzwanie.
Włodka, czyli fejsbukowego Pana S, pasjonowało życie w jego wielu wymiarach i aspektach, komentował je na bieżąco i codziennie piękną polszczyzną. Miał przy tym do siebie dystans przynależny ludziom wielkim, co pozwalało mu na osobiste, często intymne wyznania. Na kartach fejsbuka prowadził dla wszystkich chętnych wszechnicę, a oferta rozmaitych studiów była bogata: studia kalendologiczne, relatywistyczne, scientologiczne, patriologiczne, narcystyczne, translatologiczne, veritasiologiczne, psychologiczne, filozoficzne, kino-maniackie, to name but a few.
Szczególną pozycję zajmowały studia dziadkologiczno-wnuczkologiczne, w których dzielił się swoją radością z bycia dziadkiem. Jeszcze w lutym tego roku pisał: „Pytacie często czy atrakcje konstruowane przez Dziadka Włodka na PZ są bezpieczne. Dziadek Włodek odpowiada: oczywiście! Każda nowa atrakcja testowana jest wielokrotnie przed uruchomieniem. Najczęściej przez samego Dziadka, tak jak na załączonym zdjęciu. Jeśli hamak i okucia (szekle, karabiny, haki, wkręty) wytrzymają wagę Dziadka Włodka, to z pewnością wytrzymają też wagę nie tylko jednego, ale wręcz kilkorga dzieci. PZDW zaprasza!” i wpis ten opatrzył zdjęciem:

Wszyscy wiemy o Jego pasji morsowania, a ostatni wpis na ten temat pochodził z 14 lutego: „Morsowanie na lunch...
A to dlatego, że wcześniej niż koło pierwszej po południu nie ma mowy o zaparkowaniu na Plaży Łabędziej. Zjeżdża się tam wtedy pół Poznania: morsy, spacerowicze, kaczkofile, rodzice z dziećmi, joggery, starsze państwo, łyżwiarze (tak, dziś było kilku), gapie, etc. A z samego rana nie ma co przyjeżdżać, bo nie ma przerębli. A do zrobienia tejże trzeba piły spalinowej. Tak czy owak, morsing wśród lodu to jest to, co morsy lubią najbardziej!”
Dodatkowo opatrzył go filmem: https://www.facebook.com/wlodzimierz.sobkowiak/videos/10158395970766501
Prowadził też cykle, jak choćby Prawdziwy Poznaniak, w ramach którego pisał ostatnio: „Prawdziwy Poznaniak (PP) nie robi w chacie remontu co dwa lata. Ani co dziesięć lat. Ani nawet co czterdzieści lat. Ani wogule. Nie, wcale nie dlatego, że jest do bólu oszczędny. A przynajmniej nie tylko dlatego. PP się PRZYZWYCZAJA. Do telewizora. Do szafek w kuchni. Do szczelin w kiblu. Do wszystkiego. A, jak mówili Rzymianie: consuetudo est altera natura. Więc taka właśnie jest natura PP. Że się przyzwyczaja. Ma to, wbrew pozorom, swoje plusy. PP przyzwyczaja się nie tylko do rzeczy, ale również do osób. Drogie Panie! Weźcie za męża PP. PP się przyzwyczai, więc nigdy Was nie porzuci! PP to najlepszy materiał na męża!”
Ostatnio jednak wśród wypowiedzi dominowały te z zakresu studiów poważnych, senilistycznych, hospitalogicznych i tanatologicznych. Jeden z ostatnich wpisów w ramach tych ostatnich (z 21 lutego) brzmiał:
„Studia tanatologiczne. Zrób dzisiaj.
Dziadek Antek mawiał: "Co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj". Zawsze myślałem, że w ten sposób propagował pracowitość, z której był znany. Ostatnio dostrzegłem inną możliwość interpretacyjną. Może chodziło mu o to, że jak się dziś nie zrobi, to można już nie mieć na to szansy jutro. Bo się umrze. Nie dowiem się już nigdy, która interpretacja była mu bliższa.”
Złowieszczo zabrzmiało Jego OSTATNIE fejsbukowe zdanie z 14 marca:
"Budzisz się rano i przez moment jesteś szczęśliwy. Bardzo krótki moment. Z Klinki Kardiochurirgicznej Szpitala na Szwajcarskiej donosił Waszyngtonie ulubiony korespondent, pan S".
Myślę, że te fejsbukowe wpisy Włodka zasługują na opracowanie i wydanie, nie powinny zostać ulotne ani zapomniane, zbyt wiele mówią o Nim jako człowieku, naukowcu, ale są też wybitnym komentarzem do naszej codzienności, do ludzkiej kondycji, do dzisiejszych trudnych czasów. Włodku, ten fejsbuk stał się nagle tak pusty bez Ciebie.
Na koniec jeszcze wiersz o brodzie i stosowna fotka, które zamieścił 18 lutego:

„To jest, Drodzy, moja broda.
Bo bez brody żyć jest szkoda.
Bo na brodę - zawsze moda.
Brodzie każdy rękę poda.
Sex-apil to i uroda;
Na nią leci laska młoda!
Ona czaru wnet ci doda,
Stojąc obok samochoda:
Dacia, Fijat, albo Škoda.
Broda seksi jest szalenie!
(Długość jednak ma znaczenie!)”
Opisał i zebrał Przemysław Tajsner
Prof. Włodzimierz Sobkowiak — wspomnienie
W imieniu Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu pragnę pożegnać pana profesora Włodzimierza Sobkowiaka, w imieniu swoim chcę pożegnać Włodka, mojego drogiego kolegę. Trudno będzie mi mówić o nim w czasie przeszłym.
Prof. Włodzimierz Sobkowiak był wybitnym anglistą, językoznawcą, fonologiem i fonetykiem, który pasjonował się szczególnie takimi zjawiskami mowy, które wykraczają poza zasady gramatyki i przyjęte opisy i wskazują na wrodzone twórcze zdolności mówców. Do takich zjawisk należą na przykład procesy zachodzące w mowie szybkiej, nieuważnej, gdzie forma wypowiedzi ulega redukcjom i zmianom, a jednak nadal słuchacz jest w stanie odkodować znaczenie. Innym przykładem są tzw. zjawiska metafonologiczne, np. malapropizmy i spuneryzmy, przejęzyczenia i onomatopeje, którym prof. Sobkowiak poświęcił wiele publikacji. Prezentacje tych badań były dla słuchaczy bardzo atrakcyjne bo okraszone wieloma zabawnymi a nawet pikantnymi (takie są z natury rzeczy spuneryzmy) przykładami. To zainteresowanie dało Profesorowi szeroką bazę wiedzy o wariantywności mowy i pozwoliło na spojrzenie holistyczne, z lotu ptaka, a jednocześnie z dystansu, na fenomenon porozumiewania się ludzi za pomocą dźwięków. Stworzył wiele narzędzi wspomagających nas w uczeniu się i rozumieniu dźwięków w języku obcym, takich jak elektroniczny słownik fonetyczny (gdzie hasło sprawdza się na podstawie jego wymowy) czy indeks trudności fonetycznej pozwalający ocenić stopień trudności wymowy danego dźwięku. Był prekursorem zastosowania technologii oraz internetu (począwszy od tzw. second life) w dydaktyce fonetyki. Jak tylko pojawił się w naszym zasięgu pierwszy komputer osobisty ZX Spectrum, prof. Sobkowiak zabrał się do programowania by tej umiejętności użyć potem w projektowaniu zadań dydaktycznych. Pokolenia studentów anglistyki uczyły się i uczą z podręcznika jego autorstwa Fonetyka angielska dla Polaków. Jego innowacyjność w dziedzinie dydaktyki fonetyki była też widoczna na konferencjach o tej tematyce, szczególnie w serii znanej jako ‘Soczewki’, organizowanej przez lata przez p. Prof. Ewę Waniek-Klimczak z UŁ: prof. Sobkowiak był filarem tych spotkań. Jego badania, zarówno w dziedzinie fonologii teoretycznej, fonostylistyki, metafonologii jak i dydaktyki fonetyki są znane i cytowane w literaturze światowej.
Z natury Profesora wynikała kolejna jego pasja naukowa: metodologia prowadzenia badań i statystyka. Jako człowiek nadzwyczaj dokładny, rzetelny i bezstronny, oraz dociekliwy, takie miał też oczekiwania od prowadzących badania oraz studentów. Wierzył w liczby jako miarę obiektywną, stąd jego słynne dwa miejsca po przecinku w średnich punktów czy ocen studenckich prac. Tym samym rygorem kierował się też w swoich badaniach, stronił od łatwych uogólnień.
Mam wiele wspomnień z Włodkiem. Włodek pierwszy, jako trochę starszy kolega, ‘zagadał’ do mnie tuż po moim zatrudnieniu w IFA: Cześć, jestem Włodek, mimo, że jako jeszcze przed chwilą studentka, trochę się go bałam (choć mnie nie uczył, te jego miejsca po przecinku były słynne). Przez wiele lat dzieliliśmy wspólny gabinet w Collegium Novum, co dawało możliwość żywych dyskusji na temat fonologii i fonetyki - bo szczęśliwie mieliśmy wspólne zainteresowania i obszary badań (napisaliśmy jeden wspólny artykuł) - ale też na temat Gott und die Welt. Braliśmy udział w wielu tych samych konferencjach (np. Światowe Kongresy Fonetyczne, konferencje fonetyczne w Londynie, wspomniane już ‘Soczewki’) i projektach (np. we współpracy z Uniwersytetem w Colorado). Włodek uparcie jeździł składakiem, nosił przypięty znaczek Neutrum, nosił ulubioną koszulę w czerwono-czarną kratę a dyżurna marynarka wisiała w szafie w gabinecie na oficjalne okazje. Jego poczucie humoru stanowiło wyzwanie dla odbiorcy - nie przez przypadek uwielbiał kabaret Starszych Panów. To Włodek wymyślił (któż jak nie on!) leitmotif naszego wtedy jeszcze Instytutu Filologii Angielskiej IFAtuation, wyrażającego oddanie pracowników i studentów dla IFA. Przez wiele lat myśląc infatuation, mówiłam IFAtuation właśnie.
Włodek - Wielki Sceptyk ale też afirmator życia. Postać wyrazista, nie tylko ze względu na wzrost i brodę, i zawsze obecny uśmiech (choć może czasem ironiczny). Zapamiętamy go jako wybitnego językoznawcę i dydaktyka, życzliwego kolegę i przyjaciela, człowieka o wyjątkowych, różnorodnych i oryginalnych zainteresowaniach, naszego Włodka. Nie da się go zastąpić.
Katarzyna Dziubalska-Kołaczyk
Pożegnanie Profesora Włodzimierza Sobkowiaka
Bardzo trudno żegnać Przyjaciela, który odszedł tak nagle i niespodziewanie. Brakuje słów, żeby Mu podziękować za to, że był. Za Jego perfekcjonizm, erudycję, szczodrość z jaką dzielił się swoją pracą, za zrozumienie i wsparcie. Za autoironię, ciepły uśmiech I serdeczność. On potrafił trafnie spuentować każdą sytuację wierszem, limerykiem, ja mogę tylko powiedzieć: dziękuję, Włodku.
Gdy poznaliśmy się wiele lat temu, w 1988 roku, po krótkiej rozmowie na temat akustyki zaproponował, że pokaże mi program do analizy dźwięku, który napisał na komputer Spektrum i tak po prostu mi go dał. Bo taki był: szczodry i prawdziwy. Prawdziwy Profesor długo przed profesurą. Prawdziwie dobry człowiek.
Prowadził badania naukowe na najwyższym poziomie metodologicznym, wymagał perfekcji przede wszystkim od siebie, ale oczekiwał jej też u innych badaczy, dzielił się swoim doświadczeniem i wiedzą, jednocześnie eksplorując nowe obszary. Gdy po raz pierwszy mówił na konferencji o uczeniu wymowy w Second Life zapanowała konsternacja: dydaktyka w wirtualnej rzeczywistości jako przedmiot badań? Jak wizjonerskie było to podejście widać dzisiaj z całą wyrazistością... Podobnie kwantyfikacja trudności w uczeniu się wymowy na poziomie leksykalnym (phonetic difficulty index) czy Fonetyka w Pigułce, to tylko przykłady tematów, które wyprzedzały swój czas. Jako badacz był wnikliwy i bezkompromisowy, jako nauczyciel i kolega – wymagający i inspirujący, jako przyjaciel – niezawodny.
Przez wiele lat współpracowaliśmy przy organizacji konferencji: najpierw Włodek wsparł pomysł konferencji poświęconych akcentom języka angielskiego, potem w wyniku dyskusji o potrzebie spotykań teoretyków z praktykami powstała „Dydaktyka fonetyki języka obcego”, Konferencyjne prezentacje, dyskusje, rozmowy bardziej lub (częściej) mniej formalne, prowadziły do dalszej pracy naukowej. Znakomity badacz, jednocześnie inspirował i wspierał praktyków. Napisany przez Niego podręcznik fonetyki angielskiej dla Polaków oddaje wiele z Jego pasji i stanowi niezawodne źródło motywacji do perfekcjonizmu w uczeniu się wymowy, a zamieszczony tam zbiór słów trudnych w wymowie (words commonly mispronounced) wielu anglistów zacytuje z pamięci.
Miał tak wiele zainteresowań i pasji, tyle talentów i umiejętności, a jednocześnie skromność i autoironię najwyższej próby. Każde spotkanie z Nim było ważne, każda rozmowa… trudno uwierzyć, że tych rozmów już nie będzie.
Dziękuję za te, które były…
Żegnaj, Przyjacielu!
Cześć Twojej pamięci!
Ewa Waniek-Klimczak